Monday 28 June 2010

i hate next wednesday and i love next thursday

spisuje 'najpotrzebniejsze' rzeczy na tysiąc małych karteczek i już nie moge doczekać sie gdyni i open'era i jednocześnie żyje w wielkim stresie przed wynikami matur:( więc od czwartku będe sie odużać ze szczęścia albo z nieszczęścia przy koncertach haha






bilecik:* w ostatniej chwili. dzięki kamcio

Friday 25 June 2010

cause strangers talk be careful what you feel

byłam dziś na farbowanku, kolor jest znacznie ciemniejszy niż chciałam, no ale na moje sto razy rozjaśniane włosy nie dało się położyć nic bardzo jasnego bo by sie nie pokryły.. mam nadzieje że szybko się wypłuczą! przynajmniej nareszcie wyglądają zdrowo:)
dziś w kamieniołomach matt van schie ma swój secik, nie udało mi sie niestety pojechać, mam nadzieje, że jeszcze będzie okazja zobaczyć, może nawet całe van she!
chce ktoś tanio sprzedać bilet na 4 dni open'era? niech ktoś chce bo będe zmuszona kupić w empiku!:P

Monday 21 June 2010

once i had a pony, her name was Lucifer

łikend spędziłam na ekscytowaniu się wyborami(fajnie było zagłosować, pierwszy raz!), próbach robienia tarty z truskawkami, GŁUPI PIEKARNIK!, łażeniu z mamą i kupowaniu ładnych i dobrych rzeczy, np. płyty Basement Jaxx za 50gr w secondhandzie ACH.. i umówiłam sie do fryzjera na farbowanko bo moje domowe eksperymenty z włosami ostatnio kończą sie katastrofą.. w osobote była ponura pogoda na filmy więc wypożyczyłyśmy z mamą Weronika postanawia umrzeć i było mi jeszcze bardziej ponuro, ale koniec radosny i ogólnie film wporzo, ale bez rewelacji.
wczoraj nie zdołałam wygrać aukcji różowych conversów i jest mi smutno
no i okazuje sie że na openera będe musiała jechać 1 lipca a nie 30 czerwca bo wyniki matur:( czyli będzie niezłe zamieszanko


i am Michael Jackson!





płycia za pół złotówki




you should read

Wednesday 16 June 2010

love witches' style

four amazing actors in one wonderful film





Sukie as my fav witch ♥




Friday 11 June 2010

7 days in germany

LOOOOOOOOOOONG POST
hello, wróciłam z Niemiec trzy dni temu i dopiero teraz nabrałam chęci na napisanie posta. jak zwykle trudno było wracać do domu i było mi strasznie smutno tym bardziej wracać TU. było wporzo ale nie tak fajnie jak za pierwszym razem (dwa lata temu) kiedy nikt sie jeszcze nie znał i nie wiedział o co chodzi:) smutno mi też dlatego że to raczej na pewno ostatni wyjazd bo już skończyłam liceum.
koncert był mega chociaż byłam tak zmęczona próbami że nie mogłam wysiedzieć do końca:P fajnie bo na day of song mieliśmy być ubrani na kolorowo i moja sukienka z poprzedniego posta na nic sie nie przydała:P



'our' beautiful garden, w którym rozpoczynał sie każdy dzień hehe, miałyśmy szczęście mieszkać u starych znajomych:)



theresa i jana

próba przed występem, jedna z wielu *ziewa*






Bobby McFerrin! fajnie było się dowiedzieć po koncercie z jaką gwiazdą sie śpiewało:P (kolunio od 'don't worry be happy')



theresa

bye bye germany, droga do domciu




niemieckie słodkości które przywiozłam. czemu w Polsce nie ma takich smaków Lindta?