Drugi dzień w Wiedniu był najładniejszym jaki przeżyłam:( Potem było pochmurno albo padał deszcz. więc wybrałyśmy sie z mamą do ogrodów pałacu Schonbrunn (och!) i spędziłyśmy tam prawie cały dzień. najpierw poszłyśmy jednak do informacji turystycznej, po kartę wiedeńską ze zniżkami i darmowymi przejazdami, na Albertinaplatz, którego szukanie zajęło nam trochę czasu:P
Na koniec wylądowałyśmy na Praterze, w wesołym miasteczku, które jest tak wielkie że potrzeba chyba około dwóch godzin żeby je zejść i wszystko zobaczyć. Zdecydowałyśmy się z mamą tylko na diabelski młyn żeby zrobić zdjęcia panoramy, które mam na flickrze.
Pinokio, Pinokio..
Pinokio.
haha, troche obciachowe ale nie mogłam sie oprzeć:P Mont Blanc i kawałek Monsoona
moge powiedzieć, że pierwszą Starbucksową kawę piłam w Wiedniu:P Carmel Macchiato, yummy
my mum is confused
ogrody Schonbrunnu.
yummy języczki
Prater
Monday, 6 September 2010
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
umieram z zazdrosci.konam! ; (
ReplyDeletejestescie obie takie cudowne - nie moge sie napatrzec na Twoja Mumi.
oj Monia, chyba przesadziłaś
ReplyDelete:*
identyczny pinokio jest w Berlinie ;d
ReplyDelete+ jesteś TAKAAA piękna <3